Trójkąt Bermudzki
jego tajemnica...
"Ciepły dzień na Atlantyku. Prażące słońce smaga promieniami delikatne fale łagodnego morza 100 kilometrów
na wschód od Florydy. Nie wzbudzająca podejrzeń mgiełka powoli owija swoim szalem maszt, a woda łagodnieje
zmieniając barwę na mlecznobiałą. Oczywiście nie musi to oznaczać niczego złego, lecz jeśli kiedykolwiek czytałeś
coś o Trójkącie Bermudzkim to powinieneś się zacząć obawiać.

Akwen między Florydą, Puerto Rico, a Bermudami słynie z dziwnych zdarzeń, które nigdy nie zostały wyjaśnione.
Potoczna wiedza na temat Trójkąta sprowadza się do informacji, że”tam giną statki i samoloty”. Po pierwsze należy
wyjaśnić, iż jest to jeden z najbardziej ruchliwych akwenów na świecie, przepływają nim wszelkie jednostki
zmierzające w stronę Morza Karaibskiego, oraz z portów wschodniego wybrzeża USA na południe. Marynarze nie
omijają tego rejonu z obawy przed niezmierzonymi siłami oceanu, lecz każdy z nich ma świadomość, że mogą się
zdarzyć sytuację, które zrozumieć będzie bardzo trudno.


Pierwszym żeglarzem, który spotkał się z niezwykłymi zjawiskami tego akwenu był Krzysztof Kolumb.
Jak zapisał w swoim dzienniku pokładowym: Zdziwienie i strach padły na jego załogę, kiedy znad oceanu
wyłoniła się ognista kula, błyskiem pomknęła nad oceanem, kończąc swój lot hukiem w oceanie. Kompasy
ponoć oszalały. Do XIX w. opowieść tą traktowano, jako kolejny bajkowy epizod, który wstawiano na półkę
obok opowieści o wielkich stworach morskich, smokach i syrenach.

Jednak zdarzenie z roku 1840 zapoczątkowało nowy sposób myślenia o Trójkącie Bermudzkim. Amerykański
okręt patrolowy natknął się na francuski trójmasztowy statek handlowy "Rozalie". Okręt nie odpowiadał na próbę
nawiązania łącznością. Gdy amerykańscy marynarze weszli na pokład, okazało się, ze byli jedynymi żywymi
istotami na pokładzie, nie wliczając żywego kanarka. Nie było śladów walki, a przewożony ładunek został
nienaruszony. Fakt ten eliminował hipotezę napadu pirackiego. Od tej pory wielokrotnie spotykano się przypadkami
odnalezienia opuszczonych jednostek.

Częściej jednak dochodziło do zaginięć statków, których śladów nigdy nie odnaleziono. Były to często naprawdę
ogromne statki, jak na przykład USS Cyclops, na którego pokładzie zmieściłoby się kilka boisk piłkarskich. Statek
zatonął z 302 pasażerami na pokładzie, nie nadał sygnału SOS, nie odnaleziono nigdy żadnych szczątek. Szacuje
się że na wodach Trójkąta Bermudzkiego zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach ponad 100 jednostek.
Podobnie sprawa miała się z samolotami, z którymi łączność bez uprzedzenia urywała się na zawsze.

Inaczej było ze słynną eskadrą 19, której dowódca porucznik Charles C.Taylor, który tuż przed zaginięciem
samolotów zdążył nadać komunikat: "Chyba zbaczamy z kursu... wszystko nie tak... jest dziwnie...nawet ocean
wygląda inaczej... chyba jesteśmy..." Były to jego ostatnie słowa. Wysłany na poszukiwanie rozbitków samolot także
zaginął. Nie zawsze jednak dochodziło w Trójkącie Bermudzkim do utraty samolotu lub statku. Licznym lotnikom i
marynarzom udało się uratować swoje jednostki. Ich raporty zawierają zdumiewające zbieżności. Większość mówi o
białych albo jasnozielonych oparach mgły lub słupach chmur, w które się dostali i które dziwnie świeciły.


W obrębie tych chmur przestawała działać cała pokładowa elektronika, a czasami także silniki. Ludzie tracili zmysł
orientacji i skarżyli się na zawroty głowy; jeden z pilotów czuł się przez chwilę jak w stanie nieważkości. Po
opuszczeniu świecącej mgły aparatura przeważnie zaczynała znowu normalnie pracować. Do najdziwniejszego
przypadku doszło latem 1972 r. Samolot pasażerski rejsu National Airlines 727 miał lądować na lotnisku w Miami.

Kilka kilometrów przed lotniskiem samolot zniknął z ekranu radarów lotniska oraz zerwał łączność radiową.
W eterze panowała 10-minutowa cisza, podczas której ogłoszono alarm. Zanim jednak maszyny ratunkowe zdążyły
poderwać się do akcji poszukiwawczej, samolot pojawił się ponownie i bezawaryjnie wylądował na lotnisku.
Przeprowadzono kontrolę wszystkich systemów, ale nie wykazała ona uszkodzeń w żadnym z mechanizmów.
Jedynie zegarki działały niepoprawnie - późniły się o 10 minut, czyli pokazywały czas, kiedy samolot był
niewidoczny na radarze.

Podobną historię przeżył Bruce Gernon, który utrzymuje, że 4 grudnia 1970 roku rutynową podróż z jednej z
wysp archipelagu Bahamów, pokonał w znacznie krótszym czasie niż zwykle. Jak mówi zobaczył tuz przed sobą
wyłaniający się pośród chmur kształt przypominający literę U. Kiedy dotarł do niego litera zamknęła się tworząc
tunel, który poprowadził samolot tuż nad lotnisko w Miami, gdzie zgodnie z prawami fizyki powinien dolecieć
dopiero godzinę później. Zdarzenie potwierdzają kontrolerzy lotu, z których radaru samolot pilotowany przez
Gernona zniknął na godzinę. To tylko niektóre przykłady nie wyjaśnionych zjawisk. Godzinami można wymieniać
zdarzenia, które miały miejsce na tych obszarach.

Te i inne dziwne zjawiska nie zostały dotąd wyjaśnione w logiczny lub naukowy sposób. Do dnia dzisiejszego
jesteśmy świadkami nie wyjaśnionych zniknięć jednostek powietrznych i nawodnych, załóg, zatonięć czy innych
anomalii. Akwen Trójkąta Bermudzkiego pod względem hydrologicznym nie różni się od innych miejsc na ziemi,
ale...jest jedno ale, gdyż tylko w tym rejonie można zauważyć zjawisko wspomnianej już „białej wody”. Są to często
wielokilometrowe połacie oceanu, o których istnieniu wspominał już Krzysztof Kolumb, widzieli je także uczestnicy
misji kosmicznej Apollo 12. Zawierają one duże ilości siarki oraz litu. Ci którzy mieli możliwość naocznego zbadania
zjawiska twierdzą iż plamy zdają się wydobywać z dna oceanu.


Właściwość ta łączona jest z jedną z teorii wyjaśniających przyczyny zatonięć statków. Sądzi się, iż z dna oceanu
wydobywają się ogromne ilości gazów, głównie hydratu metanu, którego bąble zmniejszają wyporność wody co
sprawia iż statki gwałtownie opadają na dno. Następnie gaz, który uleciał do atmosfery, spowodowałby awarię
silników samolotów. Metan w połączeniu z powietrzem jest mieszanką wybuchową, najmniejsza iskra z silnika
doprowadziłaby do eksplozji. Gaz ten uwalnia ujemne jony, które są źródłem silnych wyładowań magnetycznych.
Następstwem ich jest awaria kompasów oraz całej elektroniki pokładowej.

Kolejna teoria podaje, iż przyczyną ściągania statków na dno może być zapadanie się wielkich mas skalnych, co
powodować miałoby ogromne wiry. Niektórzy badacze skłaniają się do poszukiwania źródeł sławy Trókąta
Bermudzkiego w powietrzu, mają one być rezultatem niezwykłych wyładowań atmosferycznych tzw.
superpiorunów, których uderzenie miałoby wyzwalać mgły, białe plamy, oraz falę elektromagnetyczną niszczącą
samoloty i statki oraz zabijającą ludzi. Miałaby ona być także przyczyną zaburzeń związanych z czasem.
Wiele teorii dotyczących Trójkąta odnosi się do przyczyn ponadnaturalnych związanych z działalnością człowiek lub
przybyszów z kosmosu.

Oprócz tajnych projektów rządowych związanych z problematyka zakrzywiania czasoprzestrzeni mówi się także
o pozostałościach niezwykłych urządzeń stworzonych przez prastarą cywilizację Atlantydy, która miałaby istnieć
na zachodnim Atlantyku. Mieszkańcy zatopionej wyspy mieliby wykorzystywać wielki kryształ jako reaktor czerpiący
energię ze słońca, księżyca i gwiazd. Byłby on także elementem ogólnoświatowego systemu komunikacyjnego
opartego na bazie piramid. Niewłaściwe użycie kryształu miałoby być przyczyną zatopienia Atlantydy, a jego
współczesne szczątki są przyczyną wszystkich niewyjaśnionych zdarzeń.

Wysuwane są także śmielsze teorie mówiące o ingerencji istot pozaziemskich, które od wieków tankują wodę w
rejonie Trójkąta Bermudzkiego, a bogu ducha winne ludzkie jednostki niszczone są wskutek działania mechanizmów
pozaziemskich pojazdów. Akwen ten uważany jest przez niektórych z podwodną strefę 11. Na jednej z wysp
archipelagu Bahamów znajduje się niedostępna i ściśle nadzorowana baza amerykańskiej Marynarki Wojennej.
AUTEC czyli Atlantic Undersea Test and Evaluation Center (Atlantyckie Centrum Podwodnych Testów i Rozwoju)
zajmuje się badaniami na temat łączności podwodnej, systemów obronnych oraz fal elektromagnetycznych.


Z pewnością władze Stanów Zjednoczonych wiedzą znacznie więcej niż chcą ujawnić, nie wiadomo tylko
czy rzeczywiście prowadzone są badania związane z pobytem na ziemi istot pozaziemskich, czy może testowane są
nowe rodzaje broni które powszechnie będą znane na przykład za 30 lat. Faktem jest, że w rejonie Trójkąta zniknęło
wiele jednostek w bardzo dziwnych okolicznościach, a wiele instytucji jak na przykład brytyjskie towarzystwo
ubezpieczeniowe Lloyd`s twierdzą, Iz na omawianym akwenie nie zdarza się więcej wypadków niż w innych
miejscach na kuli ziemskiej.

To od nas zależy czy będziemy wierzyć świadkom, instytucjom państwowym czy własnym instynktom. Być może
Trójkąt Bermudzki okaże się miejscem, które już wkrótce pozwoli nam zrozumieć zjawiska, które są jeszcze
całkowicie nieznane, pozwoli badać odmienne stany umysłu, technologie, czy czasoprzestrzenne wymiary. W końcu
gdy Krzysztof Kolumb dziwił się zagadkom zachodniego Atlantyku większość ludzi uważała że świat jest płaski,
więc może już niedługo to w co wierzymy okaże się tylko złudzeniem pierwotnego człowieka. "



źródło - www.wp.pl


  PRZEJDŹ NA FORUM