Trójkąt Bermudzki
jego tajemnica...
Moja historia "Mary Celeste" zasadniczo różni się od opisów jakie można powszecznie znaleźć w internecie. Przyczyna jest prosta; drążyłam ten temat do maximum i znalazłam wiele wątpliwości. Należy również dodać że dziwi mnie fakt powszechnego wiązania "Mary Celeste" z "Trójkątem Bermudzkim" tylko z tego powodu że przepływała przez jego obszar, ale zacznijmy od początku.
4 grudnia 1872 brygantyna "Dei Gratia" znajduje się około 370 mil na północ od Azorów i 590 mil na zachód od Gibraltaru. Załoga dostrzega żaglowiec i rozpoznaje "Mary "Celeste". Statek jednak zachowywał się dziwnie, płyną zygzakiem jedynie z trzema postawionymi żaglami masztu przedniego, nie odpowiadał na próby nawiązania łączności, pozostałe żagle są zwinięte lub podarte.
"Dei Gratia" zbliża się do burty "Mary Celeste" lecz nie dostrzega na pokładzie żywej duszy. Gdy nie pomagają nawoływania na pokład "Mary Celesty" wchodzą dwaj oficerowie. Szyba w oknie sterówki jest zbita, kompas uszkodzony, w ładowni woda około metra ale statek nie jest zagrożony, pompy sprawne. W pomieszczeniu kapitana woda sięga połowy łydki, rzeczy są na swoim miejscu, szkatuła z pieniędzmi nienaruszona i z całą zawartością powierzoną przez armatora. Ostatni wpis do dziennika pokładowego pochodzi z 24 listopada czyli 11 dni temu. Ostatnią pozycję zaznaczono na mapie pod datą 24 listopada, mniej więcej 30 mil na zachód od Santa Maria, najbardziej na południowy wschód wysuniętej wyspy archipelagu Azorów. Brakuje sekstansu, chronometru, ksiąg nawigacyjnych i dokumentów przewozu ładunku chociaż cały ładunek jest nienaruszony (1701 beczek ze spirytusem). Brak śladów gwałtownych wydarzeń, koje marynarzy są porządnie zasłane, nie brakuje ich ekwipunku, zapas żywności powinien wystarczyć na pół roku dla całej załogi. Na statku brakuje łodzi ratunkowej i pokładowej maskotki - kota. Nie ma śladu załogi. Kapitan "Dei Gratia" postanawia odprowadzić "Mary Celeste" do Gibraltaru. Zgodnie z prawem morskim ci, którzy znaleźli i uratowali statek, mogą liczyć na nagrodę w wysokości połowy wartości samego statku i jego ładunku. W wypadku nafaszerowanej beczkami ze spirytusem „Mary Celeste” premia do podziału miedzy załogę „Dei Gratia” powinna być ogromna, rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Niestety armator "Mary Celeste" odmówił wypłaty nagrody i dodatkowo oskarżył załogę "Dei Gratia" o wymordowanie załogi "Mary Celeste". Po kilkunastu latach śledztwa prowadzonego przez Scotland Yard załoga "Dei Gratia" została oczyszczona z zarzutów i otrzymała niestety szczątkową nagrodę.
Histronia "Mary Celeste" stała się jedną z najbardziej mrocznych tajemnic w historii żeglugi. Niestety im dalej w las tym więcej drzew - legenda rosła i stawała się coraz bardziej niesamowita. Większość opisów przedstawia statek pod pełnymi żaglami, na stole stoi gorąca herbata, gotuje się obiad, wszystko jest na swoim miejscu, nie brakuje łodzi ratunkowej a napokładzie jest jedynie kot.
Co się stało z załogą tego do dziś nie wiadomo, mimo wielu teorii żadna z nich nie rozwiązała zagadki "Mary Celeste"

P.S. Na pokładzie "USS Cyclops" nie było 302 pasażerów. USS Cyclops to rudo-węglowiec a 302 pasażerów było na "H.M.S. Atalanta" - równiż zamieszana w "Trójkąt Bermudzki"


  PRZEJDŹ NA FORUM